Get Adobe Flash player

Wydawnictwo Nowa Era ogłosiło konkurs literacki pod hasłem "Popisz się talentem". Zadanie polegało na napisaniu zakończenia, liczącego nie więcej niż 500 słów, do jednej z trzech historii, do których rozpoczęcia stworzył pisarz Rafał Witek. Konkurs adresowany był do uczniów szkół podstawowych z całej Polski.

8 czerwca ogłoszono wyniki. Spośród 4806 prac nagrodzono 24, wyróżniono 30,a także przyznano Grand Prix.

W konkursie wzięła udział uczennica klasy 6 naszej szkoły - Lena Alicja Włoch. Choć nie znalazła się ona w gronie nagrodzonych szczęśliwców, to na uznanie zasługuje fakt podjęcia się tak niepopularnego wśród uczniów zadania, jakim jest dobrowolne napisanie wypracowania... a do tego twórczego i mądrego.

Gratulujemy Lenie lekkiego pióra i zapraszamy do lektury Jej opowiadania.

Lena Alicja Włoch

O Emilu i tajemniczym kluczu

Gdy Alojzy Nitka i Ziemowit Kłębek zakładali biuro detektywistyczne „Po Nitce do Kłębka”, nawet nie sądzili, że będą mieli tak dużo roboty. Już pierwszego dnia zaczęli zgłaszać się do nich obywatele pragnący wyjaśnić różne tajemnicze sprawy. Większość z tych zagadek nie przysparzała panom Alojzemu i Ziemowitowi większych trudności. Aż do dnia, kiedy do drzwi ich biura zapukał pewien niepozorny chłopiec. Miał na imię Emil. Ubrany był całkiem zwyczajnie, mówił cicho i trochę się jąkał. Ów Emil twierdził, że ktoś go śledzi i być może chce go porwać. A wszystko przez to, że tydzień temu chłopiec znalazł na ulicy…

 

      A wszystko przez to, że tydzień temu chłopiec znalazł na ulicy klucz. Klucz ów wyglądał jakby wypadł ze skrzyni z pradawnym skarbem. Podnosząc go spomiędzy ździebeł trawy, poczuł intrygujący dreszcz. Emil nigdy niczego nie znajdował, a już na pewno nic tak interesującego.
W ogóle życie chłopca było podszyte nudą i monotonią. Czasami miał wrażenie, że staje się częścią otaczającego go tła lub krajobrazu. Po prostu był i nie wiązały się z tym żadne emocje.

     Ale wróćmy do klucza. Był ciężki i duży. Z przodu wysadzany drobnymi, błękitnymi kamyczkami. Emil uwielbiał ten kolor. Od razu poczuł zapach niezapominajek z ogrodu babci Zosi, miały ten sam odcień. Z tyłu zaś znajdowały się wygrawerowane znaki, symbole. Już chciał je odczytać, gdy poczuł zimny powiew wiatru i dwa cienie przemknęły tuż obok niego. Stało się to tak szybko, że nawet nie zauważył ich właścicieli. Ogarnęła go bezsilność i smutek. Przez ułamek sekundy chciał wyrzucić klucz i wrócić do domu przed kompa, do swojej szaroburej egzystencji. Ale głos w jego podświadomości nie pozwolił mu na to. Coś we wnętrzu Emila szarpało nim i targało, ugniatało i ściskało. Tak, to ciało chłopca przeczuwało ogromne zmiany, przewidywało przełom i wielkie wyzwanie.

     Od momentu znalezienia klucza, cienie pojawiały się ciągle i wszędzie. Wprowadzały mroczny klimat i pozostawiały niepokój. Jakaż była więc radość chłopca, gdy po tygodniu obcowania z nieizdentyfikowanymi osobnikami, całkiem przypadkiem trafił do Alojzego Nitki
i Ziemowita Kłębka. Początkujący detektywi wysłuchali historii chłopca, następnie obejrzeli przedmiot, od którego wszystko się zaczęło. Wąsaty Alojzy odwrócił klucz i podsunął pod nos Emila. Ten zaś powoli, podkreślając wymownie każdą głoskę, przeczytał: I M A G I N A C J A. Zabrzmiało to jak magiczne zaklęcie. W biurze zrobiło się ciemno i wszystko zaczęło wirować. Wszyscy trzej stracili grunt pod nogami, a w głowach zaczynało kiełkować uczucie jasności i spokoju. Stan niczym lewitacja, kiedy świadomość człowieka osiąga poziom wyższy, dotychczas nawet przezeń nie muśnięty.

      Oczom Emila ukazał się kufer. Chłopiec bez namysłu wsunął klucz do zamka w skrzyni. Pasował. Zamarli, oczekując... no właśnie, nawet nie wiedzieli czego. Na pewno czegoś spektakularnego. Lecz nic takiego się nie stało. Biuro zaczęły wypełniać bladożółte promienie  popołudniowego słońca. Wdzierały się we wszystkie zakamarki pokoju, przenikliwie otulając Emila i detektywów. Poczuli się bezpiecznie i błogo. Ziemowit delikatnym ruchem podniósł wieko kufra.

     Skrzynia wypełniona była marzeniami, nadzieją i radością. Było też w niej miejsce na przyjaźń i miłość. Z boku wciśnięte były tolerancja i zrozumienie. Na dnie obok honoru i odwagi, usytuowały się moralność i sumienie. Odpowiedzialność i szczerość, troszkę przykurzone, były na samym dnie... 

     Słońce świeciło coraz mocniej. Cienie się wydłużały, skracały, przybierały różne formy i postaci, Emil już się nie bał. Cienie to strażnicy skarbu. A on, niepozorny, nic nie znaczący Emil, został wybrany, by go odnaleźć...Otworzył szeroko wieko kufra. Tak, aby cała jego zawartość mogła wyfrunąć przy pierwszym ruchu powietrza. Klucz wręczył detektywom.

Ruszył przed siebie pewnym krokiem.

Już nic nie będzie takie samo. 

baner2R1C1baner2R1C2baner2R1C3